Historie takie jak ta wzbudzają wiele emocji. Jednak po kilku tygodniach kurz opada i cichnie medialny szum towarzyszący premierze książki. Każdy już powiedział, co ma do powiedzenia o Dawidzie Janczyku, mogłem skupić się na tym, co sam bohater ma do powiedzenia.
Jeszcze przed uzyskaniem pełnoletności trafił do Legii i właśnie warszawskie znajomości wepchnęły go w szpony nałogu. Tutaj, jak zresztą wszędzie, stronił od towarzystwa kolegów z drużyny, ale popijał z kimś innym. Stał się kompanem do kieliszka dla swojego współlokatora, którego podrzucił mu własny agent piłkarski. Tu zaczęło się picie, ale warszawskie wspomnienia brzmią niewinnie przy tym co działo się później.