czwartek, 15 stycznia 2015

Początki futbolu w Łodzi

Po monografii Borusji z wielkopolskiej Borui wziąłem na warsztat książkę przedstawiającą początki futbolu w Łodzi. Przed I wojną światową, czyli w okresie w którym zaczyna się historia łódzkiego futbolu, miasto znajdowało się w kongresowym Królestwie Polskim. Jego królem był Imperator Rosji Mikołaj II Romanow.

Pomimo opuszczenia terenu znajdującego się z zaborze Pruskim, trafiłem w tej książce na wiele niemieckich wątków. Organizatorem pierwszych mistrzostw Łodzi był Lodzer Fussball Verband i zdecydowaną większość drużyn biorących udział w rywalizacji o puchar Roberta Smitha i Aleksandra Glichrista stanowiły teamy niemieckie.


W 1910 roku w pierwszej edycji mistrzostw wzięły udział drużyny Łódzkiego Klubu Sportowego, Lodzer Fussball Club Victoria, Vereinigte Turnverein Achilles-Jahn, Lodzer Turnverein Kraft, oraz dwie drużyny łódzkich oddziałów organizacji cyklistycznych. Tourning Club i Union były ogólnorosyjskimi zrzeszeniami, w ramach których uprawiali sport Niemcy.

Książka ocieka faktami i zdecydowanie nie jest lekturą do poduszki, a raczej do pilnego studiowania. Autorzy w atrakcyjny sposób przedstawili zawartą w historycznych źródłach prasowych wiedzę. Brakuje mi w tej książce jednak rozwinięć ciekawych wątków, takich jak na przykład rozwiązanie wielu organizacji sportowych przed wybuchem wojny. Liczyłem także, że dowiem się dlaczego w 1915 roku zdominowane wcześniej przez Niemców rozgrywki nie odbyły się, skoro wojska niemieckie wyparły z Łodzi carskie władze już w grudniu 1914 roku. Zastanawia mnie także skąd się wzięły te cztery drużyny walczące o mistrzostwo Łodzi i okolicy od 1916 roku. Sport Verein Sturm, Łódzkie Towarzystwo Sportowe, Lodzer Sportverein Polonia, Pabjanickie Towarzystwo Cyklistów nie grały przed wybuchem wojny o puchar Smitha i Glichrista. Nurtuje mnie dlaczego przedwojenne, niemieckie organizacje nie działały po wejściu wojsk niemieckich i wznowiły udział w rozgrywkach dopiero w niepodległej Rzeczypospolitej.

Na te pytania książka nie przyniosła mi odpowiedzi. Jest to jednak cena jaką mogę zapłacić za autentyczność i pewność zawartych w niej informacji. Do każdego meczu podane jest co najmniej jedno źródło. Autorzy nie puszczają wodzy fantazji i nie oddają się „gdybyologii”. Skrupulatnie wykonali ciężką i godną podziwu pracę, za którą należy uznać m.in. przebrnięcie przez drukowany gotykiem Neuer Lodzer Zeitung. Nie bez znaczenia jest również fakt, że żaden z nich nie pochodzi z Łodzi i wizyty w tamtejszych archiwach wiązały się z długimi dojazdami.

Treść dopełniona jest ciekawymi ilustracjami i fotografiami publikowanymi w łódzkiej prasie tamtego okresu. Na końcu książki znajdują się krótkie notki o łódzkich klubach z tego okresu, oraz indeks nazwisk wraz z przynależnością klubową. Takie rozwiązanie zdecydowanie ułatwi w przyszłości wracanie do interesujących fragmentów.

Książka nie jest debiutem autorów. Piotr Chomicki napisał już Piłkarskie dzieje wybrzeża, a Leszek Śledziona figuruje w wielu publikacjach jako współpracownik, jednak ma także na koncie m.in. monografię 70 lat Stali Mielec swojego autorstwa. Doświadczenie autorów widać w tej książce, która rozpoczyna serię zatytułowaną Historia sportu. Już nie mogę się doczekać trzeciego tomu, który ma ukazać się w pierwszej połowie tego roku i będzie zatytułowany Piłkarskie rozgrywki w Galicji do 1914 roku. Tematem przeskoczonego, drugiego tomu autorzy jeszcze się nie chwalą, ale w ciemno zakładam, że wart będzie uwagi.

122 strony
Mielec, 2014

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz