poniedziałek, 5 stycznia 2015

Radzionków to Ruch, a Ruch to Ecik

W swojej podróży po monografiach sportowych z podstrzeleckiej Rozmierki udałem się do Radzionkowa... a w zasadzie Bytomia. Wszak stadion, na którym swoje mecze rozgrywa Ruch Radzionków znajduje się na Stroszku, czyli w północnej części Bytomia. Po drodze minąłem tak ważne dla futbolu ośrodki jak Gliwice czy Zabrze, ale nie omieszkam do nich jeszcze wrócić.

Zanim słowo "cydr" zaczęło kojarzyć mi się z napojem alkoholowym było w mojej głowie nierozerwalnie związane z żółto-czarnymi barwami Ruchu i Radzionkowem. Najlepszym okresem w dziejach Cidrów był koniec XX wieku. W 1998 roku Ruch wywalczył sobie awans do piłkarskiej elity. Debiutancki sezon w ówczesnej I lidze zakończył się wielkim sukcesem. Beniaminek uplasował się na 6. miejscu, czyli najwyżej spośród wszystkich śląskich zespołów.

Pomimo, że Cidry w ekstraklasie spędziły raptem trzy sezony jeden z wychowanków na lata zapisał się w jej historii. Mowa tu oczywiście o Marianie Janoszce drugim najstarszym strzelcu gola w ekstraklasie (21 kwietnia 2013 rekord pobił Piotr Reiss). W ostatnich latach Ecik został przypomniany kibicom jako ojciec występującego w Ruchu Chorzów i Zagłębiu Lubin Łukasza. Znakiem rozpoznawczym Mirosława były gole zdobywane głową. Po jednym z takich trafień Łukasza, dziennikarze i miłośnicy polskiego futbolu wrócili wspomnieniami i byli pełni nadziei, że także syn będzie cieszył nas równie efektownymi główkami.

Jak przystało na ikonę Marian Janoszka trafił na okładkę tej monografii. Jakże by inaczej... z piłką spoczywającą na czole. W książce nie zabrakło także miejsca dla Pawła Bomby. Ów społecznik pełnił w Ruchu wiele funkcji. Był zawodnikiem drużyn badmintona i piłki nożnej, a także ich trenerem. Prowadził nawet drużynę piłkarzy ręcznych, by z czasem zostać prezesem klubu. W ostatnich wyborach samorządowych kandydował na burmistrza Radzionkowa, o którym można powiedzieć, że jest jego dzieckiem. Bomba był jednym z liderów towarzystwa dążącego do oderwania od Bytomia.

W roku 1951 roku Radzionków uzyskał prawa miejskie, aby w 1975 roku znaleźć się w granicach Bytomia. Starania m.in. Radzionkowskiego Towarzystwa Kulturalno-Oświatowego doprowadziły do ponownego nadania praw miejskich. Jednak po podziale stadion znalazł się poza granicami nowego Radzionkowa. Ma to niekorzystny wpływ na rozwój klubu i jego obiektu. Wszak bytomianie mają swoje kluby i stadiony, a władze Radzionkowa nie palą się do rozwijania bytomskiej infrastruktury. W książce ta kwestia została poszerzona o wątek konfliktu na szczytach władzy pomiędzy Marianem Dziurowiczem a Jackiem Dębskim.

Autorzy lwią część książki przeznaczyli na złoty okres żółto-czarnych. Po podtytule 90 lat Ruchu Radzionków spodziewałem się więcej informacji o pionierach tutejszego futbolu. Niestety zostały opisane bardzo powierzchownie i odczuwam pewien niedosyt. Mam jednak świadomość, że ciężkie wyzwanie stoi przed osobą, która zechce kiedyś dokładnie opracować dzieje Cidrów. Klub nigdy nie zaliczał się do lokalnych potęg. Na próżno szukać obszernych i kompletnych relacji z jego meczów w dawnych źródłach prasowych.

Atutem książki jest to, że znalazło się w niej miejsce na przedstawienie dokonań przedstawicieli innych dyscyplin sportu działających pod szyldem Ruchu Radzionków. Rozdział o żółto-czarnych szczypiornistach zasłużył nawet na tytuł "zabierali kibiców kopaczom". Ponadto Ruch jako jeden z niewielu klubów może pochwalić medalistą olimpijskim. Autorzy przybliżyli w tej książce postać Lucjan Lis, który przywiózł z Monachium srebrny medal.

Wojciech Cieszyński, Dariusz Leśnikowski
188 stron
[bmw], [bdw] ok. 2009

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz